Przy Filharmonii - projekt mieszkania, które pokochali Włosi

autor: Małgorzata Wojdal

data dodania : 14.05.2024

 


Marzenia, te ulotne marzenia, które tkwią głęboko w sercu i których często nawet nie werbalizujemy, mają niesamowitą moc przemiany.

 

Są jak nasze ukryte skarby, których nikomu nie pokazujemy, ale pielęgnujemy je w sercu.

 

Tak było w moim przypadku, gdy jeden z moich ukochanych projektów, znalazł swoje miejsce na łamach włoskiego magazynu “Casa Facile”.

To nie tylko było spełnienia marzenia, ale także potwierdzenie, że pasja i determinacja prowadzą do miejsc pozornie nieosiągalnych.

Od pomysłu do realizacji:
Jak mój projekt trafił do włoskiego magazynu Casa Facile

Wszystko zaczęło się od momentu, gdy pierwszy raz zobaczyłam to mieszkanie w Łodzi.

 

Chciałabym powiedzieć, że wnętrze tego apartamentu było jak płótno czekające na swojego artystę, ale prawda jest zupełnie inna. Powitały mnie pomarańczowe, okropne ściany, plastikowe żaluzje i ściany obłożone panelami podłogowymi. To, co mnie uwiodło, to cudowny balkon z kolumnami korynckimi oraz przepiękne, ogromne łukowate okna- reszta mnie nie interesowała, bo z trudem patrzyłam na zrujnowane pokoje. Było jak w bajce „Piękna i Bestia” – piękny balkon i okropne wnętrze bez potencjału. Było tak brzydko, że nasi wykonawcy łapali się za głowy. Wszystko od ziemi po sufit było pokryte panelami z czasów komunizmu - opuszczone i zapomniane. Rozbiórka była tak kompletna, że odkopaliśmy wiele ukrytych skarbów.

 

Poświęciliśmy temu projektowi mnóstwo czasu, serca, naszej wiedzy, a całe nasze doświadczenie wykorzystaliśmy do ratowania zabytkowych elementów. No i właśnie do tego mieszkania trafiły nasze największe skarby, które dawno temu przyjechały z Hiszpanii i czekały na swój dom.

Mój pomysł na to wnętrze był czymś więcej niż tylko zwykłym zadaniem – to była podróż w poszukiwaniu harmonii, wyrażenia siebie poprzez projekt i bój o zachowanie ukrytej pod wieloma warstwami historii.

 

Każdy detal miał znaczenie, każda faktura, struktura i kolor. Jednakże, nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, że ten projekt przekroczy granice kraju i trafi na strony włoskiego “Casa Facile”. To było coś więcej niż zwykłe wyróżnienie – to było uznanie mojej pracy na międzynarodowej arenie, piękna nobilitacja, której nie sposób opisać słowami. Ale cofnijmy się do samego początku, do momentu, gdy pierwszy raz narodził się ten pomysł...

 

Ochłonęłam przez chwilę, gdy po raz pierwszy usłyszałam o możliwości zaprezentowania mojego projektu w magazynie “Casa Facile”. To było potwierdzenie, że moja praca nie tylko została doceniona, ale także ma szansę dotrzeć do szerokiego grona entuzjastów designu na całym świecie.

Pamiętam, że w pierwszej chwili zawahałam się… Czy mój projekt będzie wystarczająco dobry na tle innych znakomitych realizacji? Czy spełni oczekiwania czytelników “Casa Facile”? Ale po chwili refleksji zrozumiałam, że już samo zainteresowanie moją realizacją jest dużym osiągnięciem.

 

To ważne potwierdzenie dla każdego twórcy. Fakt, że zostajemy zauważeni, docenieni, że ktoś wybiera naszą pracę spośród innych.

Wyzwania i sukcesy:
Jakie trudności napotkałam w projektowaniu tego wnętrza

Zacznijmy od motywu przewodniego

Temat muzyczny przyszedł sam, pojawił się w sposób oczywisty, wynikający z bliskości Filharmonii, kwestią było tylko przemyślenie, w jakich elementach będzie mógł się przewijać. Pomyśleliśmy: na ścianie kominka będą 3 pary skrzypiec. Rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania instrumentów, lecz im dalej w las, tym trudniej było uzyskać fajnie dopasowane do siebie trzy pary. Więc nasze myśli powędrowały ku wiolonczeli. Tutaj temat okazał się jeszcze trudniejszy... Kolega rzucił hasło: a może kontrabas?

 

- Hmm, kontrabas, taki duży instrument? W końcu to gigant....

 

I całe szczęście, że mamy fajnych znajomych, bo ten ogromny, gigantyczny kontrabas prawie zniknął w tym wnętrzu, czyli był hitem. Kontrabas znaleźliśmy w sieci, od kolekcjonera, który sprowadził 100-letni egzemplarz z Niemiec. I tak, kontrabas gra w tym musicalu główną rolę.

Ogromne przeszklone drzwi do gabinetu i krzesła teatralne

W tym mieszkaniu było wiele wyzwań, które stanowiły zarówno punkt zwrotny, jak i okazję do kreatywnego rozwiązania problemów.

 

Kiedy po raz pierwszy weszliśmy do apartamentu, zafascynował nas tryptyk z oknami o wysokości 376 cm. Chcieliśmy jednak nieco podzielić ten ogromny salon, tworząc bardziej intymne obszary do pracy i wygodną przestrzeń do przechowywania. Długo zastanawialiśmy się jak to zrobić, aby nie zatracić wrażenia tego pięknego rytmu okien... Rozwiązaniem stały się ogromne przeszklone drzwi, nawiązujące kształtem do oryginalnych okien, przez które widać zarówno gabinet i trzecie okno.

 

Była to konstrukcja, która nie tylko musiała być estetyczna, ale także funkcjonalna, pozwalająca na swobodny dostęp do gabinetu. Aby to osiągnąć, stalowa konstrukcja została podzielona na dwie części, żeby możliwe było pokonanie krętych, wąskich, drewnianych schodów na klatce schodowej. To było wyzwanie, które wymagało precyzji i staranności, ale ostatecznie przyniosło niezwykle efektowny rezultat.

Podobne trudności napotkałam również w przypadku bardzo ciężkich starych zabytkowych krzeseł teatralnych, które miały znaleźć swoje miejsce w tym wyjątkowym wnętrzu. Były one nie tylko ozdobą, ale także ważnym elementem funkcjonalnym. Jednakże, z uwagi na ich wagę i gabaryty, konieczne było całkowite ich rozkręcenie, aby w ogóle możliwy był ich transport do apartamentu.

 

To był moment, w którym wytrwałość i determinacja były kluczowe - każda śruba, każdy element musiał być starannie oznakowany i ponownie zmontowany na miejscu. Ale gdy wreszcie te majestatyczne krzesła znalazły swoje miejsce, ich obecność była nie tylko wyrazem historii tego miejsca, ale także triumfem nad trudnościami, który dodatkowo wzbogacił charakter tego wyjątkowego wnętrza.

Sztuka we wnętrzu

Często w naszych realizacjach pojawiają się grafiki, obrazy, jednak tym razem zależało nam na czymś nowoczesnym, nawiązującym jednocześnie do łódzkiego klimatu. I tak udało się zaprosić do współpracy znakomitego fotografa Tymoteusza Leklera, którego dwie prace z wystawy "Bez względu na to, gdzie jestem" ozdobiły jadalnię.

 

Każda z prac ma wymiary 180 cm x 120 cm i wydrukowana jest na materiale arkuszowym, co nadaje im niezwykle surowego i monumentalnego charakteru, ale wniesienie ich wąską, krętą klatką było ogromnym wyzwaniem.

Zabytkowe okiennice

Po wydzieleniu gabinetu powstała wnęka, w której chciałam umieścić pojemną szafę, która nie zmieściła się w przedpokoju. Tylko jak w tak klimatycznym wnętrzu zdecydować się na zwykłą szafę? I tu pojawił się pomysł wykorzystania starych, wiekowych okiennic hiszpańskich, które przywiozłam do biura wiele miesięcy temu od zaprzyjaźnionej ekipy zajmującej się importem takich antyków.

 

Długo przekonywałam stolarza, że misja zakończy się sukcesem, że uda mu się znaleźć odpowiednie zawiasy i dociąć okiennice tak, aby spełniły swoje zadanie.

 

Odnieśliśmy sukces!

Dlaczego redakcja wybrała właśnie to wnętrze do publikacji

Tego niestety nie wiem, ale myślę, że jest to wnętrze ponadczasowe z nutą śródziemnomorską i wpisujące się w włoską estetykę. Fakt ten może potwierdzać to, że jest to kolejna już publikacja tego wnętrza, właśnie na łamach włoskiego magazynu. Poprzednia odsłona miała miejsce w magazynie “Casa Chic”. 

Wtedy sesja zdjęciowa, była wykonana przez inny zespół i stylizowana przez Annę Salak, a samo wnętrze poprzez wprowadzenie innych dodatków miało zupełnie inny charakter. To pokazuje, że wnętrze to nie tylko miejsce, w którym mieszkamy, ale także niezwykła przestrzeń, która może być interpretowana na wiele różnych sposobów, w zależności od kontekstu i stylu aranżacji. Dlatego też, choć nie znam dokładnych powodów wyboru mojego projektu przez redakcję “Casa Facile”, jestem przekonana, że jego uniwersalność i piękno przemówiły do czytelników na całym świecie, wprowadzając odrobinę włoskiej magii do ich domów i serc.

 

Mimo, że to nasze, łódzkie progi.

Czy taka międzynarodowa współpraca jakoś odbiła się na mojej karierze?

Przede wszystkim jakoś nie umiem mówić o tym, co robię, jako karierze. A czy tego typu publikacje mają wpływ na moją pracę… trudno powiedzieć. Na pewno każda prezentacja na łamach prasy branżowej buduje zaufanie do marki Lilla Home i sprawia, że klienci poznają efekty pracy mojej i mojego zespołu. Dodatkowo, jeśli “moje wnętrze” zostaje zaprezentowane we włoskim magazynie, czuję, że to piękna nobilitacja, bo w końcu Italia to kolebka dobrego designu. Więc ich opinia ma dla mnie ogromne znaczenie.

 

Takie międzynarodowe uznanie dodaje pewności siebie, motywuje do dalszej pracy na jeszcze wyższym poziomie i otwiera nowe możliwości współpracy z klientami z różnych części świata. To również potwierdzenie, że wysiłek i pasja, które wkładam w projekty, są doceniane na arenie międzynarodowej, co jest dla mnie niezwykle budujące i inspirujące.

Marzenia trzeba spełniać a nie tylko o nich marzyć

To doświadczenie pokazuje, że trzeba mieć marzenia i czynić wysiłki, aby je realizować. Współpraca z “Casa Facile” jest ważnym elementem mojej ścieżki zawodowej, ale pokazuje także jak ważna jest praca zespołowa. A tutaj poza wnętrzem, cudowną pracę wykonało studio Follow The Flow, które było  odpowiedzialne za sesję fotograficzną tego apartamentu.

 

Korzystając więc z okazji, składam podziękowania ekipie Follow The Flow za wszystkie wspólne realizacje i liczę na kolejne udane, wspólne projekty.

Czy do współpracy z włoskim magazynem potrzebna jest znajomość języka włoskiego? 

Nie, choć trochę znam włoski. Ale tutaj współpraca opiera się na komunikacji w języku angielskim. Współpraca międzynarodowa opiera się na zrozumieniu, współpracy i otwartości na inne kultury i języki.

 

To właśnie różnorodność kulturowa i językowa jest jednym z najpiękniejszych aspektów naszej pracy, która pozwala nam rozwijać się i tworzyć razem wspaniałe rzeczy.

Na zakończenie, chciałabym podkreślić, że marzenia mają niezwykłą moc przemiany, ale to my sami musimy podjąć kroki, aby je zrealizować.

 

Każde wyzwanie, jakie napotykamy po drodze, jest tylko kolejną okazją do nauki, rozwoju i triumfu lub porażki. Współpraca z “Casa Facile” była dla mnie inspirującym przypomnieniem, że nic nie jest niemożliwe, jeśli tylko jesteśmy wystarczająco otwarci, aby podążać za swoimi pasjami i marzeniami.

 

Zobaczymy gdzie dalej poniesie mnie ta historia, a mam oczywiście wiele kolejnych marzeń, które czekają spełnienia.

 

A teraz, gdy dzielę tę historię z Wami, mam nadzieję, że również Wy uwierzycie w moc swoich marzeń i będziecie śmiało podążać za nimi, wierząc, że wszystko jest możliwe.